środa, 12 grudnia 2012

30 ROCZNICA STANU WOJENNEGO





PAMIĘTAM JAK DZIŚ ,MĄŻ MNIE OBUDZIŁ I POWIEDZIAŁ CO SIĘ STAŁO ,W CAŁYM SWOIM ŻYCIU NIE BYŁAM TAK WYSTRASZONA !




    KU PAMIĘCI.

12 komentarzy:

  1. Nie ty jedna Bogusiu.Mnie uświadomiła sąsiadka.Mąż był w pracy. Wrócił po 2 dniach. Stałam z innymi żonami pod bramą kopalni. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  2. I JA SWOJE PRZESZŁAM ,PRACOWAŁAM RAZEM Z MĘŻEM W JEDNYM ZAKŁADZIE SZŁAM do pracy i wracałam do domu ,a on trzy dni nie wychodził z pracy mieli dyżury brrrrrrrr był po tej zagrożonej stronie barykady .

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie chcę wspominać tego czasu, bardzo to był dla mnie trudny czas, dzieci musiałam wywieść do rodziców by nie były świadkami aresztowania taty,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam męża uwięźionego ,ale w zakładzie pracy .

      Usuń
  4. W nocy z 12/13 grudnia, ok. trzeciej nad ranem wracałem z pracy (prowadziłem imprezę dla "Solidarności" jeden z chorzowskich kopalń), nikt mnie jakoś przez te 3 km nie zatrzymywał, chociaż byłem chycony jak nie powiem co! Szczęśliwie dotarłem do domu. Rano, gdy wyszedłem na zdrowotny spacer, dowiedziałem się, że jest wojna! Pierwsze me pytanie : z kim?! A gdybym tak został na wspomnianej zabawie choć te dwie lub trzy godziny dłużej, to przynajmniej przez jakiś czas mojego domu bym nie oglądał! Wszystkich biesiadników ok. 5 nad ranem zwinęli, niektórych na parę dobrych miesięcy! Do dziś mnie ciarki przechodzą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wątpię co na taką myśl można czuć brrrrr

      Usuń
  5. Ja dowiedziałem się o 7 rano. Nikt mnie jednak nie "ruszał". Dopiero w 1 stycznia parę godzin przesiedziałem na ławce, czekając na przesłuchanie. Zwinęli nas po dyżurze nocnym. 6 osób. Mieliśmy portki pełne strachu. Skończyło się jednak na strachu. Nawet protokołu nie dano nikomu do podpisania. Później 3 razy pod pretekstami wymyślonymi, byliśmy (3 osoby z tej grupki) zatrzymywani. Jeden został internowany do 83 roku. Po, wyjechał "dobrowolnie" z kraju. Paskudne były miesiące 1982 roku. Nie chciałbym drugi raz tego przeżywać i nikomu nie życzę tego. Nie byłem ważnym działaczem, ale miałem "wadę", byłem delegatem na zjazd, który nie zdążył się odbyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąz miał inną wadę ,pokazali go w gazetce zakładowej pod flagą z napisem solidarność

      Usuń
  6. bezsennablondynka.bloog.pl14 grudnia 2012 19:57

    Rano wstałam i nie było Teleranka. Dorośli szeptali nerwowo, wynosili jakaś makulaturę i nie zwracali uwagi na dzieci. Na podwórku zebraliśmy się naszą bandą i ulepiliśmy wielkiego bałwana w mundurze i czarnych okularach. Ojciec kolegi zobaczył to "dzieło" i cała paczka dostała szlaban.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak dzieci przeważnie nie biorą udziału w takich drastycznych chwilach ,pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. A ja dziękuję Panu Bogu,że mąż wrócił 4-tego grudnia z zagranicy ,bo miał dopiero wrócić 20-go,uparł się,że 4-tego i żadna siła i dolary nie były w stanie go zatrzymać:)) Na tamten czas bardzo się cieszyliśmy,dzieci małe długa rozłąka nie sprzyja rozstaniu małżonków.Dzisiaj po tylu latach inaczej bym postapiła,szczególnie ile dolców musiałam zapłacić za przywrócenie męża do pracy na kopalni,ile łez wylałam kiedy były stajki ile godzin wystałam pod bramą z obiadkami,kolacyjkami i tak przez wiele dni...Przecież wcześniej,czy póżniej rodziny mogły wyjeżdzać do swoich najbliższych za granicę. Z tego co wiem ja mogła bym wyjechać do meża,ale dzieci nie. O nie ,co to to nie. Teraz wspominamy tamten czas ,że intuicja męża nie zawiodła i po tylu latach nadal jestesmy razem szczęśliwi ,ale wszelkich marszów nie ogladamy:))Ten dzień świętujemy poza domem w gromie przyjaciół którzy w tamtych latach byli mi wsparciem i pomocna dłonia.Pozdrawiam serdeczie Bogusiu. - Figo-

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem co przeszłaś ,ja mam klientki co do dziś mają kule w ścianach ,które latały pod kopalnią Wujek ,nie dość że mężowie byli za murem to jeszcze kule wpadały do mieszkań jak muchy .

    OdpowiedzUsuń