środa, 28 listopada 2012

POPULARNE IMIENINY

Ciekawe kto jeszcze pamięta te wróżby i zabawy w Andrzejki ,teraz to pewnie nikt już wosku na wodę nie leje 
WSZYSTKIM ANDRZEJOM 
STO LAT !!

PRZYSŁOWIA Z TEJ OKAZJI
Gdy święty Andrzej ze śniegiem przybieży, sto dni śnieg na polu leży.
Śnieg na Andrzeja dla zboża zła nadzieja.
Na świętego Andrzeja trza kożucha dobrodzieja.
Jeżeli na świętego Andrzeja wiatr i mgła, to od Bożego Narodzenia będzie sroga zima.
Gdy w Andrzeja deszcz lub słota, w grudniu drogi bez błota.
Święty Andrzej wróży szczęście i szybkie zamęście. 
Na noc św. Andrzeja dziewkom z wróżb nadzieja.
Noc Andrzeja świętego przyniesie nam narzeczonego.
Dziś cień wosku ci ukaże, co ci życie niesie w darze.
Na świętego Andrzeja błyska pannom nadzieja.
W wigiliją Jędrzeja świętego – ujrzy oblubieńca swego.
Święty Jedrzej adwent przytwierdzi.
Nie jędrusić, ale na koszule gnusić.
Której but na progu stanie - pierwsza panna na wydanie.
Na święty Jędrzej szukają baby przędzy.
Gdy Andrzej się zjawi, to i zimę postawi.
Miękko na Andrzeja, to niedobra nadzieja.
Gdy Andrzej zwiąże ziemię łyczkiem, to Katarzyna rzemyczkiem.
Kiedy na Andrzeja poleje, poprószy, cały rok nie w porę moczy, suszy.
Śnieg na Andrzeja, dla zboża zła nadzieja.

wtorek, 20 listopada 2012

Jakie te dziewczyny są zdolne :)

Ato drugi piękny komentarz ,wpisany przez HANNA,dziękuje



Rzekł raz seler do marchewki
Jestem biały ale krewki
Ty zaś chrupka no i ruda
Razem zupie będą cuda.

Chętnie zgadza się marchewka
Chociaż wcale nie jest krewka
Na selera czule zerka
I zaprasza do oberka.

Na to burak rzekł z goryczą
Patrzcie jak to sobie krzyczą
A najlepsze przecież smaki
Mają też młode buraki

Obruszyła się fasolka
To jest jakaś samowolka
Ja to przecież samo zdrowie
Każdy smakosz wam to powie

Po co kłótnie, po co zwady
Gospodyni da wam rady
Po co parskać jej przy uchu
Jak skończycie wszyscy w brzuchu.

Serdeczności Bogusiu.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Nie mogłam sobie odmówić

TO wiersz wstawiony jako komentarz do poprzedniego postu
dziękuje Ci ZOLU:):)

Dojrzałe, kolorowe i dorodne,
w całej masie nad wyraz zgodne
jarzyny na straganie leżąc w kupie,
znajdą swe przeznaczenie w zupie.
Także zdrowiem pachnące sałatki,
podane do mięsiwa jako dodatki.
Każda skrzętna i dobra gospodyni
na targowisku swą powinność czyni.
Jędrne jarzyny wkłada do koszyka
i godnie idąc - za bramą znika.

Będzie w domu pachnieć miam obiadem.
Tej woni nie oprze się głodomór żaden.
Rodzinka wszystko z apetytem zjada
i na kanapie w sjeście się rozsiada.
Można też słodko wyciągnąć nogi,
zapaść w sen wchodząc w Morfeusza progi.

Nie ma już białego selera,
którego na półce dotknęła afera.
Nie ma już pietruszki i naći zielonej,
zawczasu przez kucharkę rozdzielonej.
Znikła też twarda głowa kapusty,
posłużyła ona do bigosowej rozpusty.
Tylko ogórek, pomidor i papryka
w salaterce z sałatką na kolację znika.
Buziaki :*))) Bogusiu.

sobota, 17 listopada 2012

Normalnie nie mam tematu :)

W takim razie parę wierszyków znanego poety :):):) pod mój gust::):):)
 "Arbuz" - Brzechwa Jan
 Z owocarni arbuz leży
 i złośliwie pestki szczerzy;
 tu przygani, tam zaczepi.
 "Już byś przestał gadać lepiej,
 zamknij buzię, arbuzie!"

 Ale arbuz jest uparty,
 dalej sobie stroi żarty
 i tak rzecze do moreli:
 "Jeszcześmy się nie widzieli,
 pani skąd jest?"
 "Jestem Serbka..."
 "Chociaż Serbka, ale cierpka!"

 Wszystkich drażnią jego drwiny,
 a on mówi do cytryny:
 "Pani skąd jest?"
 "Jestem Włoszka..."
 "Chociaż Włoszka, ale gorzka!"

 Gwałt się podniósł na wystawie:
 "To zuchwalstwo! To bezprawie!
 Zamknij buzię, arbuzie!"

 Lecz on za nic ma owoce,
 szczerzy pestki i chichoce.
 Melon dość już miał arbuza,
 krzyknął: "Głupiś! Szukasz guza!
 Będziesz miał za swoje sprawki!"
 Runął wprost na niego z szafki,
 potem stoczył go za ladę
 i tam zbił na marmoladę.

"Chrzan" - Brzechwa Jan
 Płacze chrzan na salaterce,
 aż się wszystkim kraje serce.
 "Panie chrzanie,
 niech pan przestanie!"

 Chudy seler płacze także,
 mówiąc czule: "Panie szwagrze,
 panie chrzanie,
 niech pan przestanie!"

 Rozpłakała się włoszczyzna:
 "Jak to można? Pan mężczyzna,
 panie chrzanie,
 niech pan przestanie!"

 Pochlipuje bochen chleba:
 "No, już dosyć! No, nie trzeba!
 Panie chrzanie,
 niech pan przestanie!"

 Ścierka łka nad salaterką:
 "Niechże pan nie będzie ścierką,
 panie chrzanie,
 niech pan przestanie!"

 Wszystkich żal ogarnął wielki,
 płaczą rondle i rondelki:
 "Panie chrzanie,
 niech pan przestanie!"

 A chrzan na to: "Wolne żarty,
 płaczę tak, bo jestem tarty,
 lecz mi nie żal tego stanu,
 a łzy wasze są do chrzanu!"

"Co można zrobić z ziemniaka?" - Łochocka Hanna
 A my z ziemniaka
 robimy prosiaka,
 hipopotama, królika,
 krowę :
 cztery zapałki się wtyka,
 ogon i rogi z drucika,
 oczy - jarzębinowe,
 uszy z liści jesiennych
 ozdobią głowę.
 Gotowe!

"Ćwikła" - Brzechwa Jan
 Raz buraczek nieboraczek
 zaczerwienił się jak raczek:
 "Toż gałgaństwo jest niezwykłe,
 żeby robić ze mnie ćwikłę
 i ucierać razem z chrzanem.
 Nie, to wprost jest niesłychane!"
 Na to chrzan, choć był utarty,
 z gniewu zgorzkniał nie na żarty
 i powiedział w irytacji:
 "Nie rozumiem, z jakiej racji
 jakiś burak za pięć groszy
 przy mnie tutaj się panoszy!"
 Burak swoje, a chrzan swoje,
 zaperzyli się oboje,
 nie wiadomo, kto ma rację,
 a tu czas już na kolację,
 więc przy stole goście siedli
 i do mięsa ćwikłę zjedli.
 Nie ma chrzanu ni buraka.
 Ot - i cała bajka taka.

"Daktyle" - Wawiłow Danuta
 Gdzie się podziały moje daktyle?
 Wyszedłem z domu tylko na chwilę!
 Wyszedłem z domu wracam po chwili,
 patrzę - o rety! Nie ma daktyli!

 Gdzie się podziały moje daktyle?
 Może je zjadły straszne goryle?
 Z okropnym rykiem do domu wpadły,
moje daktyle bezczelnie zjadły!

 A te goryle, gdzie się podziały?
 Czy je przepędził króliczek mały?
 Przyleciał w żółtym aeroplanie,
 sprawił gorylom potężne lanie!

 A ten króliczek? Gdzie on się schował?
 Może go w lesie spotkała krowa
 i ślub z nim wzięła, a w zeszły piątek
 sześć urodziła królokrowiątek?

 A gdzie ta krowa? Kto mi odpowie?
 Czy jest w Krakowie? Czy w Ozorkowie?
 Ponoć niedawno widziały wilki,
jak kupowała do włosów szpilki.

 Wilki? Przepraszam to były słonie!
 Jeden nie duży, w złotej koronie,
 drugi kudłaty i piegowaty,
 wciąż tylko wisiał na telefonie!

 Do kogo dzwonił? Może do kawki?
 Ale jej w głowie tylko szczypawki!
 Nie dość, że głucha i że kłamczucha,
 jeszcze ma w szkole cztery poprawki!

 Z czego? A nie wiem! Spytam łasicy,
 tej co w dżinsowej chodzi spódnicy
 i gumę żuje, i której wujek
 zawsze daktyle dla mnie kupuje!

 Więc gdzie są w końcu moje daktyle?
 Czy je straszliwe zjadły goryle?
 Małe króliczki? Czarne perliczki?
 Wilki, motylki czy krokodyle?

 A wy? Przyznajcie się moi mili -
 czyście tamtędy nie przechodzili?
 Czy to nie wasze mądre kawały,
 że te daktyle wyparowały?

 Nie?
 Więc niech każdy z was mi odpowie,
 czemu mu rośnie palma na głowie?

 "Dojrzałe owoce"
 Spadła gruszka do fartuszka
 a za gruszką dwa jabłuszka
 a śliweczka spaść nie chciała
 bo śliweczka nie dojrzała!

"Kto powie" - Czerkawska Maria
 Przez sad idzie mały Maciuś,
 Śmieje się do słonka,

 A tu pac! - czerwone jabłko
 Rzuca mu jabłonka.

 Podniósł jabłko, idzie dalej,
 A wtem obok dróżki
 Pac, pac -co to? Stara grusza
 Zrzuciła dwie gruszki.

 Podniósł Maciuś żółte gruszki,
 Bardzo jest szczęśliwy.
 Znów pac, pac, pac - trzy śliweczki
 Spadły z gęstej śliwy.

 Niesie Maciuś jabłko, śliwki,
 Gruszki, co się złocą.
 Kto z was powie Maciusiowi, ile ma owoców?

"Pomidor" - Brzechwa Jan
 Pan pomidor wlazł na tyczkę
 i przedrzeźnia ogrodniczkę.
 "Jak pan może,
 panie pomidorze?!"

 Oburzyło to fasolę:
 "A ja panu nie pozwolę!
 Jak pan może,
 panie pomidorze?!"

 Groch zzieleniał aż ze złości:
 "Że też nie wstyd jest waszmości,
 jak pan może,
 panie pomidorze?!"

 Rzepa także go zagadnie:
 "Fe! Niedobrze! Fe! Nieładnie!
 Jak pan może,
 panie pomidorze?!"

 Rozgniewały się warzywa:
 "Pan już trochę nadużywa.
 Jak pan może,
 panie pomidorze?!"

 Pan pomidor zawstydzony,
 cały zrobił się czerwony
 i spadł wprost ze swojej tyczki
 do koszyczka ogrodniczki.

"Rzepka" - Tuwim Julian
 Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,
 Chodził tę rzepkę oglądać co dzień,
 Wyrosła rzepka jędrna i krzepka,
 Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka!
 Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę,
 Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może!
 Zawołał dziadek na pomoc babcię:
 "Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!"
 I biedny dziadek z babcią niebogą
 Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
 Babcia za dziadka,
 Dziadek za rzepkę,
 Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
 Przyleciał wnuczek, babci się złapał,
 Poci się, stęka, aż się zasapał!
 Wnuczek za babcię,
 Babcia za dziadka,
 Dziadek za rzepkę,
 Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
 Pocą się, sapią, stękają srogo,
 Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
 Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka,
 Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka!
 Mruczek za wnuczka,
 Wnuczek za babcię,
 Babcia za dziadka,
 Dziadek za rzepkę,
 Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
 Pocą się, sapią, stękają srogo,
 Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
 Na kurkę czyhał kotek w ukryciu,
 Zaszczekał Mruczek: "Pomóż nam, Kiciu!"
 Kicia za Mruczka,
 Mruczek za wnuczka,
 Wnuczek za babcię,
 Babcia za dziadka,
 Dziadek za rzepkę,
 Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
 Pocą się, sapią, stękają srogo,
 Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
 Więc woła Kicia kurkę z podwórka,
 Wnet przyleciała usłużna kurka.
 Kurka za Kicię,
 Kicia za Mruczka,
 Mruczek za wnuczka,
 Wnuczek za babcię,
 Babcia za dziadka,
 Dziadek za rzepkę,
 Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
 Pocą się, sapią, stękają srogo,
 Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
 Szła sobie gąska ścieżyną wąską,
 Krzyknęła kurka: "Chodź no tu, gąsko!"
 Gąska za kurkę,
 Kurka za Kicię,
 Kicia za Mruczka,
 Mruczek za wnuczka,
 Wnuczek za babcię,
 Babcia za dziadka,
 Dziadek za rzepkę,
 Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
 Pocą się, sapią, stękają srogo,
 Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
 Leciał wysoko bocian - długonos,
 "Fruń-że tu, boćku, do nas na pomoc!"
 Bociek za gąskę,
 Gąska za kurkę,
 Kurka za Kicię,
 Kicia za Mruczka,
 Mruczek za wnuczka,
 Wnuczek za babcię,
 Babcia za dziadka,
 Dziadek za rzepkę,
 Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
 Pocą się, sapią, stękają srogo,
 Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
 Skakała drogą zielona żabka,
 Złapała boćka - rzadka to gratka!
 Żabka za boćka,
 Bociek za gąskę,
 Gąska za kurkę,
 Kurka za Kicię,
 Kicia za Mruczka,
 Mruczek za wnuczka,
 Wnuczek za babcię,
 Babcia za dziadka,
 Dziadek za rzepkę,
 A na przyczepkę
 Kawka za żabkę,
 Bo na tę rzepkę
 Też miała chrapkę!
 Tak się zawzięli,
 Tak się nadęli,
 Że nagle rzepkę
 Trrrach!! - wyciągnęli!
 Aż wstyd powiedzieć,
 Co było dalej!
 Wszyscy na siebie
 Poupadali:
 Rzepka na dziadka,
 Dziadek na babcię,
 Babcia na wnuczka,
 Wnuczek na Mruczka,
 Mruczek na Kicię,
 Kicia na kurkę,
 Kurka na gąskę,
 Gąska na boćka,
 Bociek na żabkę,
 Żabka na kawkę
 I na ostatku kawka na trawkę.

"Sałatka" - Papuzińska Joanna
 Już się jesień rozminęła z latem.
 Przyszła pora na kolacje pstrokate.
 Synowie i córki!
 Siekajcie ogórki,
 selery i pory,
 marchew, pomidory
 w drobniusieńką kratkę.
 Zrobimy sałatkę.

"Warzywa" - Tuwim Julian
 Położyła kucharka na stole:
 kartofle,
 buraki,
 marchewkę,
 fasolę,
 kapustę,
 pietruszkę,
 selery
 i groch.
 Och!
 Zaczęły się kłótnie,
 Kłócą się okrutnie:
 Kto z nich większy,
 A kto mniejszy,
 Kto ładniejszy,
 Kto zgrabniejszy:
 kartofle?
 buraki?
 marchewka?
 fasola?
 kapusta?
 pietruszka?
 selery
 czy groch?
 Ach!
 Nakrzyczały się, że strach!
 Wzięła kucharka -
 Nożem ciach!
 Pokrajała, posiekała:
 kartofle,
 buraki,
 marchewkę,
 fasolę,
 kapustę,
 pietruszkę,
 selery
 i groch -
 I do garnka!

"Warzywa i owoce" - Janczarski Czesław
 Tu są warzywa i owoce
 promienie, słońca zamknięte
 w jabłkach, gruszkach, śliwkach,
 nawet w główkach kapusty.

 A cóż dopiero mówić o cytrynach
 i pomarańczach,
 które mają w sobie blask i gorąco
 promieni z dalekich krajów.

 Jest tu czerwień pomidorów
 i złoto na łuskach cebuli,
 spod naci spryskanej wodą
 wyglądają marchewki,
 jak pomarańczowe
 czapki krasnoludków.

 Nie sposób wszystkiego opisać.
 Proszę, przyjdźcie tu dzisiaj,
 żeby zobaczyć, co przywiózł o świecie
 zielony wóz ogrodnika.

 "Witaminowe abecadło" - Karaszewski Stanisław
 Oczy, gardło, włosy, kości
 zdrowsze są, gdy A w nich gości.
 A w marchewce, pomidorze,
 w maśle, mleku też być może.

 B - bądź bystry, zwinny, żwawy
 do nauki i zabawy!
 W drożdżach, ziarnach i orzeszkach,
 w serach, jajkach B też mieszka.

 Naturalne witaminy
 lubią chłopcy i dziewczyny.
 Bo najlepsze witaminy
 to owoce i jarzyny.

 C - to coś na przeziębienie
 i na lepsze ran gojenie.
 C: porzeczka i cytryna,
 świeży owoc i jarzyna!

 Zęby, kości lepiej rosną,
 kiedy D dostaną wiosną.
 Zjesz ją z rybą, jajkiem, mlekiem.
 Na krzywicę D jest lekiem.

 Naturalne witaminy
 lubią chłopcy i dziewczyny.
 Mleko, mięso, jajka, sery,
 w słońcu marsze i spacery.


niedziela, 4 listopada 2012

CODZIENNOŚĆ!

Minęła pora upiększania grobów ,wracamy do codzienności ,praca-dom i nic poza tym ,ani się nie obejrzymy i będziemy szykować kolejne święta ,trochę zamieszania dużo wydanych pieniędzy i znowu wrócimy do szarugi dnia codziennego ,strasznie mnie takie życie dołuje ,jak się tak zastanowić ,to lepiej się nie zastanawiać!

:):):):):):):):):)