niedziela, 1 czerwca 2014

PRZESTĘPSTWO !!!!!! część pierwsza

Najpierw opis sytuacji potem o konsekwencjach.

Jadę sobie spokojnie do pracy moim 19 letnim samochodzikiem i nic ,ale w drodze powrotnej walnęła mi uszczelka pod głowicą ,samochód stracił kompresję i do tego ,a właściwie z powodu tego zagotowała mi się woda w chłodnicy ,wszystkie zegary dostały bzika ,stanęłam na środku ulicy i waliłam parą z pod maski ,że auta nie było widać ,ludziska się zbiegli i co musiałam, musiałam se jakoś poradzić ,poczekałam aż będzie można otworzyć  maskę , dolałam wody do chłodnicy i w drogę .Włączyłam co się da ,trójkąt na tylną  szybę i jazda ,kilometr na godzinę ,a że mam 12km do domu z pracy to ze trzy razy uzupełniałam wodę ,buchałam ,prychałam ,ale się do kulałam .Pod domem mam parking jak na osiedlowy bardzo porządny ,to że nigdy nie ma na nim wolnego miejsca to już inny temat,zziajana,spocona ,zestresowana zerkam z daleka czy będę tą szczęściarą której uda się złapać wolne miejsce ,teraz to już sprawa anioła stróża,(gorąco w to wierzę) patrzę i widzę że wyjeżdża samochód ,zaczęłam się modlić by mnie nikt nie uprzedził ,parking pod górkę mamy ,a nawet bym powiedziała pod górę ,miejsca wydzielone zakończone wysokim krawężnikiem(to jest bardzo istotne do sprawy)za krawężnikiem trawnik o dużym spadzie  ,dojeżdżam do miejsca ,a auto zgasło i  kicha! ,trochę go wystudziłam i jak zaczęłam gazować mój pieszczoszek :) złapał kompresję jak poszedł do przodu to przeskoczyłam ten krawężnik i zawisłam za nim kołami na trawniku dosłownie  30cm2 jego murawy zajęłam niestety autko zgasło i już nie zapaliło .Wysiadłam zapaliłam papierosa i kombinuje ,niestety po wielu próbach nie udało mi się go zapalić ,myślę sobie że poczekam ,aż syn wróci z popołudniowej zmiany i razem go jakoś podrzucimy przez ten krawężnik ,sama niestety nie dałabym rady .Syn przyjechał o 23 zobaczył jak ja dziwnie stoję ,staną za mną i przyszedł zjadł obiad i poszliśmy ustawić to auto ,patrzę i oczom nie wierzę za wycieraczką MANDAT !

C.D.N.